PASJE LINGWISTÓW (14) Nawet powszechnie znany angielski może być przykładem
tego, jak trudno jest zakwalifikować dany język do odpowiedniej rodziny.
Do jakiej
rodziny należy język angielski? Powszechnie uchodzi za język
zachodnio-germański, tak jak niemiecki czy holenderski, który w warstwie
germańskiej wiele zapożyczył także z języka wikingów (staro-norweskiego), ale
ostatnio dr Jan Terje Faarlund z uniwersytetu w Oslo oraz Joseph Emmonds z
Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu postawili inną tezę. Twierdzą oni, że
angielski jest bardziej językiem skandynawskim. A dokładniej, że język
staro-norweski nie tyle wpłynął na staroangielski, co go po prostu wyparł i
zastąpił.
Zwracają oni
uwagę nie tylko na wielką liczbę słów skandynawskich w angielskim, które dotąd
uchodziły po prostu za zapożyczenia, ale również na struktury gramatyczne.
Wychodzą ze starego, klasycznego w lingwistyce założenia, że języki mające ze
sobą bliski kontakt, jakimi były staroangielski i staro-norweski w czasach
najazdów wikingów na Wyspy Brytyjskie, wymieniają słownictwo, ale nie
gramatykę. Teza wysunięta przez obu badaczy nie ma jeszcze komentarzy w prasie
brytyjskiej, ale znalazła już spory oddźwięk w Skandynawii. „Engelsk er et
skandinavisk spraak” (Angielski jest językiem skandynawskim) głosi
triumfalnie na czołówce największy norweski dziennik Aftenposten z 28 listopada
2012.
Zanim jednak w
Anglii, skandynawskim obyczajem, przed domami pojawią się na masztach norweskie
albo duńskie flagi (w czasach wikingów duński i norweski były jednym językiem)
trzeba przyjrzeć się co mają do powiedzenia krytycy tej tezy. Bardzo poważnie
zajęła się nią prof. Sally Thomason na Language Log, bardzo
wartościowym i popularnym forum blogerów-lingwistów, założonym przez prof.
Marka Libermana, żydowskiego fonetyka z uniwersytetu stanowego w
Pensylwanii, USA. Jako indolożka Sally Thomason przywołuje tam
swoje badania nad dialektem urdu (język indoeuropejski
powstały z fuzji języków Hindustanu i perskiego) używanym w indyjskim mieście
Kupwar, gdzie łatwo można stwierdzić liczne gramatyczne wpływy z
sąsiedniego języka kannada (z odrębnej rodziny
drawidyjskiej) oraz marathi (język aryjski, pokrewny urdu).
Ale przecież wcale nie trzeba sięgać aż tak daleko. Omawiany tu język
angielski, który po XI wieku zaczerpnął ze słownictwa francuskiego, i to tak
obficie, że właściwie zdublował swe starsze słownictwo warstwy germańskiej (nie
przesądzając z którego pnia: zachodniogermańskiego czy skandynawskiego), ma też
ślady wpływów francuskich w gramatyce. Jakieś przykłady? Ano, choćby porządek
słów w terminachattorney-general, court-martial itp., albo
funkcyjna końcówka –ee w takich słowach jak employee,
lessee, legatee i im podobnych. Mimo to, nikt nie będzie
twierdził, że angielski należy do rodziny języków romańskich, ani nawet że jest
do francuskiego podobny (i całeszczęście!).
Zapożyczenia
gramatyki rzadko bywają jednak głębokie i bardzo łatwo jest zdemaskować np.
przypisywane kiedyś Mazurom zniemczenie wyrażone w cytacie rzekomej
rozmowy dwóch gospodarzy. Jeden z nich miał jakoby zapytać przez płot swego
sąsiada: „Hast du nicht gewidział meine zwei prosiątken po polu
gelaufen?” Lingwistycznie biorąc jest to ewidentna bzdura, bo gramatyka
jest tu niemiecka, a zapożyczenia polskie. Język słabszy (w tym przypadku
słowiański) zawsze dłużej zachowuje gramatykę i najstarszą warstwę słownictwa
(np. liczebniki), a zapożyczenia z języka silniejszego (tu niemieckiego) zaczyna
od nowych terminów, głównie rzeczowników. Mówiąc inaczej, gdyby przykładem
zniemczenia były zdania „A nie widzieliście to, Herr Nachbar, moich dwóch
ferkeli gdzie tu na polu?” albo np. „Możecie mi zborgować jaki
geld?” brzmiałyby dużo bardziej wiarygodnie.
Wracam do
angielskiego. Mimo wszystkich naleciałości i późniejszych zmian język ten jest
tradycyjnie zaliczany do języków zachodniogermańskich, a więc jest spokrewniony
z niemieckim, fryzyjskim lub niderlandzkim, w mniejszym zaś stopniu z językami
północnogermańskimi, takimi jak duński/norweski albo szwedzki. Gramatycznie
jest to przede wszystkim język zachodniogermański. Prof. Faarland upiera się,
że to tylko resztki staroangielskiego zanim wymarł on pod naporem
staro-norweskiego. Łatwiej byłoby jednak wytłumaczyć zapożyczeniem te niewiele
przykładów gramatyki skandynawskiej, które można stwierdzić w angielskim niż
odwrotnie.
Z pewnością
jednak w twierdzeniach prof. Faarlunda jest wiele racji. Cytuje on przykład „He
took a knife and cut the steak”, w którym wszystkie słowa oprócz he,
the,oraz and są skandynawskie. Gdyby zresztą wybrał
nie he tylko she albo they,
to miałby także słowa zapożyczone od wikingów. Jest zdumiewające jak wiele
podstawowych i prostych słów staroangielski przejął od wikingów i nimi zastąpił
swoje dawniejsze: anger, husband, shirt, egg, awe, bag, band, big,
birth, both, bull, cake, call, cast, cosy, cross, die, dirt, dream, fellow,
flat, gain, gruesome, hund, ship, window (vindue), wife (viv)…Trudno się w
tej sytuacji dziwić, że z tym większą łatwością przyjęły się w angielskim słowa
francuskie z terminologii wyższych sfer, która wcześniej w języku ludu nie
istniała. Tę skłonność do pożyczania wszystkiego co się da ze wszystkich
możliwych języków angielski zachował także w czasach swego imperium i aż do
dziś, co w efekcie daje jeden z najbogatszych słowników na świecie – już ponad
800.000 słów, z czego połowa z łaciny, chociaż do zwykłej komunikacji w
rodzimym języku ludziom wystarcza na co dzień znajomość 3.000 słów.
Wielu Polaków
zna zarówno angielski jak i niemiecki, i bez trududostrzega jak wiele
angielskich słów jest wspólnych z niemieckim:water/Wasser, bread/Brot,
house/Haus, way/Weg, week/Woche, itp. Ale też musi zauważać jak bardzo
wiele potocznych słów nie pasuje do tego porównania: die/sterben,
call/rufen, again/wieder itp. Co innego, gdyby je porównać z
duńskim: die/dó, call/kalde, again/igen etc.A porównajmy
sobie teraz całe zdania: I have lust to drink my fill/Jeg har lyst til
at drikke my fuld. Zgadzają się i słowa i gramatyka.
Jeszcze bliższe pokrewieństwo składni da się wyśledzić przy porównaniu zdań w
językach: angielskim i duńskim, i zderzeniu ich z niemieckim. Np. miejsce
dopełnienia w orzeczeniach złożonych: angielskiI have read the book,
duński Jeg har lest boken, ale w niemieckim Ich habe das
Buch gelesen.
Dr Joseph
Emmonds z Ołomuńca zwraca zresztą uwagę, że angielski i duński wykazują też
kilka innych unikalnych podobieństw gramatycznych. Przykład I to
emfatyczna pozycja przedimka w orzeczeniu: This we have talked
about/Dette har vi snakked om (O tym już rozmawialiśmy). Przykład II
to dopełniacz grupowy: The Queen of England’s hat/Dronningen av
Englands hatt (Kapelusz królowej Anglii). Przykład III to rozdzielenie
bezokolicznika: I promise to never do it again/Jeg lover aa ikke gjóre
det igjen (Obiecuję nigdy więcej tego nie robić)
Może więc
rzeczywiście angielski jest głównie spuścizną po wikingach? Czytając o
metodach budowania i utrzymywania imperium brytyjskiego i obserwując zachowania
angielskich kiboli na stadionach czasami mam wrażenie, że przejęli oni też od
wikingów sporo innych, zwłaszcza zbójeckich cech, a nie tylko w dużym stopniu
język.
Bogusław Jeznach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz